- Nie śpisz już? - Zapytała ospale
Dorcas, która dopiero co się przebudziła. - Która godzina? - Dodała z
niewyraźną miną.
- Po dziewiątej. Właśnie miałam zbierać
się na śniadanie. - Odparła Ruda, schodząc z parapetu.
- Poczekasz na mnie? Szybko się
ogarnę i pójdziemy razem. - Brunetka przeciągnęła się na łóżku, po czym
poczłapała w stronę łazienki, zbierając po drodze świeże ubrania.
- Ann, idziesz z nami na śniadanie,
czy śpisz dalej? - Lilka szturchnęła śpiącą przyjaciółkę w ramię, na co
usłyszała tylko niewyraźny bełkot, oznajmiający, że wybiera to drugie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zasłoniła kotary wokół łóżka blondynki. Spakowała
do torby ogromny tom książki, pergamin i pióro z tuszem. Po śniadaniu miała
zamiar udać się biblioteki, żeby w spokoju, kartka po kartce, przewertować
opasłe tomisko.
Dorcas jak obiecała, bardzo szybko
wyszła z łazienki, umyta i uczesana. Obie narzuciły na siebie ciepłe swetry,
gdyż w listopadzie w zamku nie było najcieplej. W kominkach dopiero zaczynano
palić, jednak od ogromnych murów zamku wciąż bił nieprzyjemny chłód.
- Nawet w sobotę nie chcesz sobie
odpocząć. Przyznaj się, jak długo siedziałaś z tą książką dziś rano?
- Dor, wiesz, że lubię eliksiry i
zielarstwo. To raczej rodzaj przyjemności niż katorgi. - Uśmiechnęła się Lily,
szczelniej owijając się swetrem.
- Eliksiry i przyjemność, też mi coś.
- Zacmokała brunetka. - Zaklęcia, obrona przed czarną magią, to rozumiem. Ale
ziółka i wywary?
- Nie doceniasz ich. Żądam więcej
szacunku, bo skończą się dostawy Eliksiru Zabezpieczającego.
Dorcas spojrzała się z udawanym
przerażeniem na przyjaciółkę, kiwając przecząco głową.
- Okej, okej. Czasem się przydają te
twoje mikstury. - Zaśmiała się. - Domyślam się, że to pewnie na nie poświęcacie
tyle czasu ze Snapem, gdy przesiadujecie w lochach.
- Skąd wiesz, że przesiadujemy w
lochach? - Zdziwiła się Ruda.
- Oj Lil, nie ładnie tak oszukiwać
przyjaciółkę. Syriusz wygadał się, że na mapie widniejesz ciągle ze Smar... ze
Sapem. - Szybko się poprawiła widząc wzrok Gryfonki. - A mi mówiłaś, że
chodzisz do biblioteki.
Na twarzy Lily pojawił się szkarłatny
rumieniec. Poczuła się strasznie głupio. Nienawidziła okłamywać ludzi, a co
dopiero swojej najlepszej przyjaciółki.
- Wiem jaki jest wasz stosunek do
niego. - Odpowiedziała po chwili.
- Dlatego martwi mnie to jeszcze
bardziej. Te wasze ukrywanie się. Martwimy się o Ciebie. - Odpowiedziała z
troską w głosie.
- Martwimy? Rozumiem, że to jakieś
większe grono?
- Daj spokój, jesteśmy przyjaciółmi,
to normalne. Poza tym James przeżywa to najmocniej. Wiesz, wasza znajomość
wiele dla niego znaczy.
- Ale czy ja zerwałam tą znajomość?
Przecież nie ma zakazu odzywania się do mnie. Sam podjął decyzję o jakimś
niemym buncie. Nie będę wybierać, Dorcas. Z Sevem przyjaźnię się od dzieciństwa
i wiele to dla mnie znaczy. Widzę, że w Jamesie zaszła ogromna zmiana od
tamtego roku i świetnie mi się z nim rozmawia, ale to wszystko. Nie rozumiem jego
zachowania, tego odtrącenia mnie, jak gdyby stawiał ultimatum, jego przyjaźń
albo Severusa. To głupie.
- Lilka, ocknij się. Mam wrażenie, że
jesteś zaślepiona tą całą waszą przyjaźnią od dzieciństwa. Który moment
przegapiłaś w tej znajomości. Może ten jak Snape publicznie Cie obraził? Albo
inny, w którym zaczął przyjaźnić się z poplecznikami Czarnego Pana? - Odparła
nieco podniesionym głosem brunetka. - Proponuję się obudzić, bo przegapisz też
ten moment, w którym twój Severus
stanie się Śmierciożercą. - Dodała zgryźliwie. - O ile już nim nie jest.
Gryfonka popatrzyła z niepokojem na
przyjaciółkę. Najgorsze było to, że Lily zdawała sobie sprawę, że Severus nie
jest idealny. Jego powiązania z czarna magią nie mogły skończyć się dobrze.
Poza tym był w domu Salazara Slytherina. Przepełnionego poplecznikami Czarnego
Pana. Ale przecież to Sev. To świetny przyjaciel i dobry człowiek. A może tylko
przy niej? Może wśród Ślizgonów zachowuje się zupełnie inaczej. Może sytuacja z
5 roku była spowodowana nie emocjami, a tym, że znajdowali się tam też
Ślizgoni.
Gryfonki w ciszy dotarły do Wielkiej
Sali. Dorcas miała nadzieję, że choć trochę z tego co powiedziała dotarło do
przyjaciółki. Lily, zaś ciągle myślała o Severusie. Co powinna zrobić.
Spokojnie porozmawiać, czy postawić ultimatum, albo ona albo
Śmierciożercy.
Dopiero po chwili znalazła wzrokiem
swojego przyjaciela. Siedział obok Yaxleya, tego samego, z którym pojedynkowała
się Dorcas.
- Dor, czemu zaatakowałaś tych dwóch
Ślizgonów, kilka dni temu na korytarzu? - Lily zapytała odruchowo. Czarna
spojrzała na nią ze zdziwieniem, przeżuwając porcję owsianki. - Wiesz, wtedy
gdy cofnęliśmy się z Łapą po Ciebie.
- Pamiętam kiedy. - Odpowiedziała po
chwili z nieciekawą miną. - Byłam wtedy wściekła, bo rozmawiali o Susan.
Słyszałam ich szyderczy śmiech i wyzwiska. Byłam żądna zemsty.
Lily otworzyła szerzej oczy.
- Myślisz, że oni mieli cos wspólnego
z jej śmiercią? - Zapytała przyciszonym głosem.
- Nie wiem. - Dor wzruszyła
ramionami. - Oni może i nie, ale ich rodzice tak. Usłyszałam, jak jeden
przechwalał się, że jego ojciec uczestniczył w tym wszystkim. - W jej głosie
słychać było pogardę.
Ruda w tej chwili cieszyła się, że
Dorcas siedzi plecami do reszty osób w wielkiej sali, a przede wszystkim do
stołu Ślizgonów. Przez kolejne kilkanaście minut starała się złapać kontakt
wzrokowy z Severusem. Gdy w końcu jej się to udało, kiwnęła porozumiewawczo
głową. Wiedziała, że chłopak przyjdzie za nią do opuszczonej łazienki w
lochach.
- Dor, idę do biblioteki. Oddam
książki z eliksirów.
- Już? Nie zjadłaś nawet do końca
śniadania.
- Nie jestem bardzo głodna. Zjem po
drodze. - Dodała biorąc jednego z tostów w rękę. - Zobaczymy się później. - Uśmiechnęła
się w stronę przyjaciółki, na co ta kiwnęła głową.
Na korytarzu w lochach, Lilka
przyśpieszyła kroku. Kto by chciał tu mieszkać, pomyślała. Zimniej niż w
pozostałych częściach zamku, a to nie lada wyzwanie. Do tego ciemne korytarze,
oświetlane tylko ogniem z pochodni. Nie dało się tu znaleźć niczego
pozytywnego.
Gdy tylko dotarła do łazienki, udała
się do kabiny, w której znajdował się kociołek z wywarem. Niestety, wciąż w
złym kolorze. Po chwili usłyszała skrzyp otwieranych drzwi. Severus podszedł do
kabiny, w której była Lilka i kątem oka zerknął na eliksir.
- Pokaż lewe przedramię. - Wyrzuciła
z siebie dziewczyna.
- Słucham? - Severus zdziwił się tak
nagłym obrotem sprawy.
Lily spojrzała się na niego ze
złością.
- Nie przeciągaj tylko pokaż. -
Chłopak spojrzał się na nią z nieukrywanym zdziwieniem.
- Nie ufasz mi? - Zapytał z
wyczuwalnym żalem.
Ruda zezłościła się jeszcze bardziej.
Podeszła do przyjaciela i decydowanie podciągnęła rękaw jego szaty, po czym
wypuściła z siebie powietrze z głośnym świstem. Przeniosła wzrok z ramienia na
twarz Severusa.
- Zdziwiona? Spodziewałaś się
mrocznego znaku? - Wycedził ze złością, poprawiając rękaw ubrania.
- Przepraszam. - Odpowiedziała,
spuszczając wzrok.
- Chciałaś coś jeszcze, czy mogę już
iść?
- Kumplujesz się ze Ślizgonami, z
Yexleyem, Averym. Wiem, że ich rodzice są Śmierciożercami i oni też chcą nimi
być.
- A może kumpluje się z nimi, bo też
jestem Ślizgonem?
- Severus, nie próbuj zamydlić mi
oczu. Wiem, że fascynuje Cię czarna magia. Chyba nie zaprzeczysz? - Lekko
podniosła głos.
- Nie zaprzeczę. - Odparł spokojnie.
- Ale to nie znaczy, że od razu chciałbym zostać Smierciożercą. Myślałem, że
lepiej mnie znasz.
Dziewczynie zrobiło się głupio.
Jeszcze 2 lata temu poręczyłaby za przyjaciela w każdej sytuacji. Teraz nie
wiedziała co ma myśleć.
- Wybaczyłam Ci Sev, ale nie wiem czy
mogę Ci w pełni zaufać. To nie takie proste, zapomnieć o wszystkim, wymazać z
pamięci. Widzę Twoje towarzystwo. To z nimi walczyła Dorcas, nie bez powodu.
Wiem, że nie jesteś złym człowiekiem. Ale boje się, że zrobisz coś głupiego,
czego będziesz żałował. A wszystko, co wiąże się z Voldemortem jest złe.
- Łatwo powiedzieć, gdy nie należy
się do Domu Węża. Tutaj jest się z nimi, albo przeciwko nim. Albo popierasz
Czarnego Pana, albo jesteś zdrajcą krwi. - Odparł chłopak. Starał się zachować
obojętny wyraz twarzy. - Przyznam, że interesują mnie tajemnice czarnej magii,
która jest bardzo potężna i to mnie popchnęło w ich stronę. Jednak nigdy ni
byłą to chęć mordu. Ale czasem jest za późno żeby się wycofać.
Lily nie wierzyła w to co słyszy.
- Przecież nie masz mrocznego znaku.
- Znak mają tylko najbardziej zaufani
słudzy. - Wyjaśnił. - Poza tym, jestem jeszcze uczniem. Czarny Pan nie jest
głupi, żeby robić coś pod nosem Dumbledorea.
- Czyli należysz do jego szeregów? -
Wyszeptała Gryfonka ze łzami w oczach. To było jak cios w serce. Jej Sev popiera najgorszego wroga ludzkości,
jest jego sługą. Jest osobą, którą ona gardzi.
Severus spojrzał na przyjaciółkę
błagalnym wzrokiem.
- Zrozum, to wszystko zaszło za
daleko. Po naszej kłótni nie miałem co ze sobą zrobić. Zatraciłem się w
fascynacji ciemną stroną magii. To dawało mi ukojenie, w czasie gdy Ty łapałaś
coraz lepszy kontakt z moimi wrogami. A gdy ocknąłem się, że znajduję się w
miejscu, w którym nie chcę się znajdować, było już za późno. - Wyrzucił z
siebie Ślizgon. - Czarny Pan zobaczył we mnie potencjał, zaczął zwoływać na
więcej spotkań.
Dziewczyna pokręciła głową, jakby
chciała zaprzeczyć wszystkiemu co powiedział Severus. Każde jego słowo było jak
cios poniżej pasa. A pomyśleć, że jeszcze godzinę temu stanęła w jego obronie
przy Dorcas. A jednak, jej przyjaciółka miała rację. Nie, nie, nie. Severus sługą Voldemorta? Przecież to nie może się tak
skończyć. To oznaczałoby koniec ich przyjaźni. To jak przekreślenie grubą
kreską wszystkich jej wspomnień z dzieciństwa, wspomnień z wczesnych lat w
Hogwarcie.
- Sev, zdajesz sobie sprawę co Ty do
mnie mówisz? - Wyszeptała skołowana. - Wiesz co to oznacza?
- Nie chcę wiedzieć.
- Musisz wybrać. Albo nasza przyjaźń,
albo czarna magia. - Powiedziała, patrząc przyjacielowi w oczy. - Nie obiecuj
niczego pochopnie. Nasza znajomość nie przetrwa kolejnego kłamstwa. Daj mi
znać, gdy będziesz już wiedział co chcesz zrobić dalej.
- Lily, nie muszę się zastanawiać. Ja
dobrze wiem co chcę wybrać i to nie od dzisiaj. - Severus złapał dziewczynę za
rękę. - Ty jesteś dla mnie najważniejsza. Po co mi czarna magia, po co mi
zupełnie magia, jeśli nie będziesz chciała mnie znać. Ta fascynacja była
odskocznią od naszej kłótni, od zerwania naszego kontaktu. Myślałem, że pomoże
mi zapomnieć. Ale nie pomogła. I przekonałem się o tym w ostatnie wakacje,
chodząc po twoim mieście.
Lily spojrzała niepewnie na chłopaka.
Chciała mu wierzyć. Chciała by to była prawda.
- Wykorzystam moją szansę w każdym,
nawet najmniejszym calu. - Ścisnął
mocniej jej dłoń. - Poza tym, myślałem o tym już od początku tego roku, a nasze
pogodzenie się , tylko upewniło mnie, że podjąłem dobrą decyzję. Odejdę z
szeregów Czarnego Pana. Odetnę się od tego. Lily, jesteś dla mnie więcej warta
niż to wszystko.
Gryfonka tylko pokiwała głową na
zgodę i delikatnie zabrała dłoń z
uścisku. Jeszcze raz spojrzała w oczy przyjacielowi, po czym powoli zaczęła
kierować się w stronę wyjścia. Tak bardzo chciała go przytulić, dodać otuchy,
powiedzieć, że to nie ma znaczenia, że on
też jest dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem z dzieciństwa. Ale żadne
słowo nie chciało przejść jej przez gardło. Czuła jakby ktoś odebrał jej mowę.
Przed wyjściem spojrzała jeszcze raz
w stronę Severusa. Stał do niej tyłem, a jego wzrok utkwiony był w jakimś
punkcie na ścianie. Lily poczuła dziwny skurcz w żołądku. Wszystko w jej ciele
rwało się w kierunku chłopaka. Nie myśląc już zupełnie, w trzech krokach znalazła
się znów obok przyjaciela i wtuliła się w jego plecy. Poczuła jak odwraca się w jej stronę. Jak delikatnie
chwyta za jej podbródek i podnosi lekko głowę, tak aby ich spojrzenie się
spotkało. Czarne tęczówki natrafiły na zielone. Każde pełne strachu,
niepewności i ogromnej nadziei. Ich usta zbliżyły się do siebie. Oboje czuli,
jak gdyby to wszystko działo się poza nimi. Ich ciała nie słuchały się głosu
rozsądku. Początkowo delikatny i niepewny pocałunek, przerodził się w namiętność,
której nie spodziewało się żadne z nich.
_____________________
Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim przypadnie do gustu zakończenie. Co mogę powiedzieć? Nic się jeszcze nie kończy. :-)
Jestem strasznie ciekawa reakcji Jamesa i reszty jak się dowiedzą :D.
OdpowiedzUsuńNa początku byłam sceptyczna co do pomysłu Lily i Sev, ale to co się dzieje w tym rozdziale jest tak świetnie opisane, że jestem na tak!
To jak Sev mówi, że nawet nie musi się zastanawiać i że wybiera Lilkę, tego się nie spodziewałam, więc duży plus!
Pisz szybko następny rozdział! :p :))
Wpadłam przypadkiem na tego bloga, ale teraz jestem mocno zaskoczona. Lily i Severus? Wow, mocne. Fakt nie wszystkim się spodoba, ale kto wie? Sama napisałaś, że nic się nie kończy :D
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się scena rozmowy Snape'a z Lil;y. Widac w tym miłość, jego poświęcenie. Już wtedy był gotów na wszystko dla niej... Szkoda mi tylko Jamesa, chłopak się załamie jak się dowie :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie
muniette.blogspot.com