8 lipca 2016

2. Wolę być draniem w jej oczach.

Rozdział z narracji Dorcas. Kolejne będą z Lilki ;-)
____________________

Kolejnego dnia obudziłam się lekko przerażona tym co stało się na wczorajszej imprezie. Ogarnęła mnie niepewność, bo co jeśli nie wyjdzie nam z Syriuszem i stracimy przez to naszą przyjaźń? Miałam mętlik w głowie.
- Co Ty pleciesz, Dor. - zdziwiła się Lilka, gdy powiedziałam jej o swoich obawach. - Będziecie świetną parą, nawet tak nie myśl głuptasie. - posłała mi uśmiech. W sumie może ma rację.
- Ann, wstawaj, za pół godziny śniadanie, nie możemy się spóźnić pierwszego dnia! - wrzasnęła. Ruda jest perfekcjonistką pod względem nauki.
- Już, już. Jeszcze 5 minutek, obiecuję. - wydukała Ann, przewracając się na drugi bok.
- Ann! McGonagall  sprawdza czystość pokoi przed śniadaniem i odejmuje punkty, wstawaj, bo zobaczy Cię w tej słodkiej piżamce w kucyki.
- Co?! McGonagall?! - Blondynka zerwała się z łóżka, na co ujrzała składające się ze śmiechu dziewczyny. - Serio? Słabe te wasze żarciki - dodała z sarkazmem.  - Huncwoci nie byliby dumni.
- Huncwoci to nam mogą buty czyścić, nie Lilka?
-Tak jest. - przybiła mi piątkę.
- Dobra, ogarniamy się i idziemy na śniadanie, jestem taka głodna. - powiedziałam i na nieszczęście dziewczyn, jako pierwsza zajęłam łazienkę.

Gdy dotarłyśmy do Wielkiej Sali była już większość uczniów Hogwartu. Jak wskazywały na to miny uczniów, nie tylko Gryffindor zrobił sobie imprezę powitalną. Większość z nich miała niewyraźne miny i podkrążone oczy.
- Czy oni nigdy nie domyślą się użyć eliksiru wzmacniającego? - westchnęłam.
- To w większości Ślizgoni, nie ma się co dziwić - zaśmiała się Ann.
Zobaczyłyśmy machających do nas Syriusza i Jamesa, abyśmy się przysiadły. Zajęłam miejsce obok Łapy.
-Dzień dobry śliczna - Syriusz musnął moje usta.
- Hej - uśmiechnęłam się. Dziwnie było tak afiszować się przed wszystkimi. Kątem oka ujrzałam jak James puszcza oczko do przyjaciela.
- O nieeee - jęknęła Ann - podwójne eliksiry w poniedziałek rano, serio?
McGonagall tylko pokręciła głową z politowaniem i zajęła się rozdawaniem planów reszcie uczniów.
- Pomyśl o tym tak, odbębnimy je i cały tydzień z głowy - odparł Remus.
- No nie wiem - eliksiry nie były mocną stroną Ann, dużo lepiej czuła się w zaklęciach.
- Będziemy mogli trochę podręczyć Ślizgonów, nie Łapciu? - zaśmiał się James, w czym zawtórował mu przyjaciel.
- A tym tylko jedno w głowie - westchnęła Ruda.

Oprócz kilku psikusów chłopaków, którzy ukradkiem podrzucali przypadkowe składniki do kociołków Ślizgonów, tak aby wywary nie wychodziły lub wybuchały, zajęcia przebiegły dosyć szybko.  Udało mi się uwarzyć eliksir na naprawę kości, choć nie obyło się bez pomocy Lilki, która jako pierwsza uwarzyła swój i zdobyła 10 punktów dla Gryffindoru. Prześcignęła nawet Snapea, który nie był tym zadowolony. Po przerwie obiadowej, wszyscy udali się na zielarstwo, do szklarni na zewnątrz zamku, czyli na najbardziej nielubiane przeze mnie zajęcia.

- Matko, nienawidzę zielarstwa - jęknęłam po raz kolejny dzisiejszego dnia.
- Tak wiemy Dor. Nie gadaj tylko pisz to wypracowanie, będzie z głowy.  - Lilka to umie pocieszać.
- Hej Dorcas, co robisz? - Syriusz podszedł do naszego stolika. wskazałam głową na kartkę z tytułem: Ślaz - uprawa i zbieranie.
- Mało ciekawe zajęcie. Przejdziemy się? - uśmiechnął się zachęcająco.
- Jasne, wszystko lepsze od zielarstwa. - ucieszyłam się i ruszyłam w stronę dziury w ścianie.
Kierowaliśmy się na błonia. Kolejny piękny, ciepły wieczór.
- Wyglądasz na lekko zdenerwowanego - zauważyłam, patrząc na lekko drżące dłonie Syriusza, gdy doszliśmy pod moje drzewo.
- Dorcas, tak bardzo Cię przepraszam - wyszeptał. Zamarłam, bałam się tego co chce powiedzieć. - To co stało się wczoraj, to był błąd. Nie powinienem zadawać tego pytania. Nie powinniśmy być razem.
Poczułam się jakby ktoś dał mi w twarz.  - Żartujesz? - odpowiedziałam zdziwiona. Syriusz niepewnie pokiwał przecząco głową. - Nie wierze. Ty to mówisz na poważnie - wyrzuciłam - Jaki w tym sens? Co się zmieniło przez jeden dzień? Nie rozumiem, chciałeś mnie upokorzyć? Bo nie widzę innego powodu.
- Dor, zrozum, ja jestem Blackiem, nie jesteśmy dla siebie. Jest mi tak przykro, tak cholernie źle się czuję, że dałem Ci nadzieję..
- Nie, spokojnie, nie obwiniaj się. Ja też nie byłam pewna tego związku. - odparłam ze złością. Odwróciłam się w stronę zamku.
Syriusz schował twarz w dłoniach, zabolało go podwójnie, najpierw musiał zranić Dorcas, a potem dowiedział się, że miała wątpliwości. Jak gdyby mało w życiu miał cierpienia.

Nie będę płakać, nie będę płakać - wciąż powtarzałam sobie w myślach. Szłam powoli, nie będę robić histerii. Tylko dlaczego? Wciąż nie mogłam zrozumieć tego co się stało. Przecież te wszystkie listy, rozmowy, musiały coś znaczyć. Czyżby Black przestraszył się usidlenia? Nie mógł pogodzić się z brakiem zainteresowania pozostałych dziewczyn?
-Dor, już wróciłaś? A gdzie zgubiłaś Łapę? - zapytał zdziwiony Remus.
- Wróci później, ja jestem zmęczona i pójdę się położyć. - Minęłam dziewczyny, udając że ziewam. Poszłam prosto do łazienki w naszym dormitorium. Odkręciłam wodę, a z mugolskiego , lekko zaczarowanego radia popłynęła muzyka. Wściekła i bezradna położyłam się w wannie. Myślałam, że limit pecha wyczerpałam już w wakacje. Jak się okazuje, mało jeszcze wiem o życiu. Dopiero tutaj pozwoliłam sobie na łzy. Ostatni czas nauczył mnie, że nie warto zbytnio pokazywać słabości.
Z lekko napuchniętymi oczami, po dłuższej chwili wyszłam z łazienki. Na szczęście dormitorium było puste. Od razu położyłam się do łóżka. Chciałam, żeby ten dzień się już skończył.

- Łapa, Ty idioto! Czemu to zrobiłeś?! Rozum Cię opuścił czy Huncwocki honor, bo nie wiem co bardziej?! - James krzyczał w dormitorium chłopaków. Syriusz leżał na swoim łóżku, z twarzą zakrytą ręką. Pokręcił tylko głową.
- Rogacz, uspokój się. - próbował ratować sytuację Lunatyk.
- Jak mam się uspokoić, jak ten idiota nawet nie wie co najlepszego właśnie zrobił. Czy Ty Łapo, już nie pamiętasz co ona przeżyła 2 miesiące temu? Jak ciężko było jej się z tego podnieść, ale udało się, a gdy już się pozbierała, zaczęła cieszyć się życiem, wtedy wyskakujesz Ty i z nią zrywasz. I to kiedy, po niecałym dniu. No nie wierze. - Rogacz chwycił Syriusza za ramiona i potrząsnął, jak gdyby chciał by przyjaciel wyrwał się ze złego snu.
- James myślisz, że mi łatwo? Myślisz, że zrobiłem to z własnej woli? - krzyknął i poderwał się z łóżka. Chwycił pogięty kawałek pergaminu, leżący na szafce obok. - Dostałem to dziś po południu. List od Matki, w którym pisze, że jestem wyrodnym synem i że jeśli nie wrócę na stronę Voldemorta to stanie się coś złego Dorcas. Rozumiesz? - zapytał już ciszej - Nie mogę pozwolić by coś się stało Dor, muszę ją chronić. A jedynym na to sposobem było rozstanie. Nie darowałbym sobie, gdyby z mojego powodu.. Nawet nie chcę o tym myśleć.  - spuścił głowę.
James i Remus stali jak zahipnotyzowani.
- Stary przepraszam, nie mieliśmy pojęcia. - Rogacz usiadł obok niego na łóżku.
- Własna matka robi mi coś takiego, czy to jeszcze matka? - zapytał łamiącym się głosem.
- Moim zdaniem, Dorcas powinna wiedzieć dlaczego to zrobiłeś. - stwierdził Remus.
- Nie, lepiej żeby myślała , że to ja nie nadaję się do związku, że się przestraszyłem. Szybciej zapomni, nie będzie próbowała  tego zmieniać. Wolę być draniem w jej oczach, jeśli to miałoby zapobiec jej śmierci. Obiecajcie, że jej nie powiecie?

- Kurczę stary, wiesz o co nas prosisz?  - Syriusz czekał na odpowiedź - Okej. - odparli zrezygnowani.

3 komentarze:

  1. Mam wielką ochotę przywalić Syriuszowi łopatą w łeb. Strasznie nie lubię takiego chronienia innych na siłę. Mam nadzieje, że gość się ogarnie. :D
    No i czekam na rozdziały z narracji Lily <3
    P.S. Ile ja bym dała za taki eliksir wzmacniający! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Znalazłam te opowiadanie poprzez jeden z katalogów i muszę powiedzieć, że przyjemnie się to czyta, chociaż jak na razie nie widzę nic, co jakoś odróżniałoby się od tradycyjnego schematu opowieści o huncwotach. Jednak, mimo wszystko, daję Ci szansę i lecę czytać dalej! Masz bardzo ładny styl i widać, że z łatwością budujesz zdania, akapity i całe rozdziały. Mam nadzieję, że w fajny sposób wymyśliłaś fabułę i się nie zawiodę :)

    Wyłapałam też kilka błędów, np. "- Co Ty pleciesz, Dor. - zdziwiła się Lilka (...)", gdy stawiasz kropkę przed myślnikiem, kolejne słowo powinnaś zacząć z dużej litery, zauważyłam, że w kilku miejscach popełniłaś ten błąd, ale być może to tylko niedopatrzenie. Kilka razy widziałam też powtórzenia, np. "- Wyglądasz na lekko zdenerwowanego - zauważyłam, patrząc na lekko drżące dłonie Syriusza (...)". Nie piszę tego, żeby Cię rozzłościć, tylko, byś stała się jeszcze lepsza. :)

    Ja idę czytać kolejną część, a tym czasem, zapraszam do mnie! To z pewnością inna historia niż ta, którą przedstawiasz u siebie, jednak może Ci przypadnie do gustu.

    Pozdrawiam :)
    OCZY w OGNIU

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Znalazłam te opowiadanie poprzez jeden z katalogów i muszę powiedzieć, że przyjemnie się to czyta, chociaż jak na razie nie widzę nic, co jakoś odróżniałoby się od tradycyjnego schematu opowieści o huncwotach. Jednak, mimo wszystko, daję Ci szansę i lecę czytać dalej! Masz bardzo ładny styl i widać, że z łatwością budujesz zdania, akapity i całe rozdziały. Mam nadzieję, że w fajny sposób wymyśliłaś fabułę i się nie zawiodę :)

    Wyłapałam też kilka błędów, np. "- Co Ty pleciesz, Dor. - zdziwiła się Lilka (...)", gdy stawiasz kropkę przed myślnikiem, kolejne słowo powinnaś zacząć z dużej litery, zauważyłam, że w kilku miejscach popełniłaś ten błąd, ale być może to tylko niedopatrzenie. Kilka razy widziałam też powtórzenia, np. "- Wyglądasz na lekko zdenerwowanego - zauważyłam, patrząc na lekko drżące dłonie Syriusza (...)". Nie piszę tego, żeby Cię rozzłościć, tylko, byś stała się jeszcze lepsza. :)

    Ja idę czytać kolejną część, a tym czasem, zapraszam do mnie! To z pewnością inna historia niż ta, którą przedstawiasz u siebie, jednak może Ci przypadnie do gustu.

    Pozdrawiam :)
    OCZY w OGNIU

    OdpowiedzUsuń