Rozdział z narracji Dorcas. Kolejne będą z Lilki ;-)
____________________
Kolejnego dnia obudziłam się lekko przerażona tym co stało
się na wczorajszej imprezie. Ogarnęła mnie niepewność, bo co jeśli nie wyjdzie
nam z Syriuszem i stracimy przez to naszą przyjaźń? Miałam mętlik w głowie.
- Co Ty pleciesz, Dor. - zdziwiła się Lilka, gdy powiedziałam
jej o swoich obawach. - Będziecie świetną parą, nawet tak nie myśl głuptasie. -
posłała mi uśmiech. W sumie może ma rację.
- Ann, wstawaj, za pół godziny śniadanie, nie możemy się
spóźnić pierwszego dnia! - wrzasnęła. Ruda jest perfekcjonistką pod względem
nauki.
- Już, już. Jeszcze 5 minutek, obiecuję. - wydukała Ann,
przewracając się na drugi bok.
- Ann! McGonagall
sprawdza czystość pokoi przed śniadaniem i odejmuje punkty, wstawaj, bo
zobaczy Cię w tej słodkiej piżamce w kucyki.
- Co?! McGonagall?! - Blondynka zerwała się z łóżka, na co
ujrzała składające się ze śmiechu dziewczyny. - Serio? Słabe te wasze żarciki -
dodała z sarkazmem. - Huncwoci nie
byliby dumni.
- Huncwoci to nam mogą buty czyścić, nie Lilka?
-Tak jest. - przybiła mi piątkę.
- Dobra, ogarniamy się i idziemy na śniadanie, jestem taka
głodna. - powiedziałam i na nieszczęście dziewczyn, jako pierwsza zajęłam
łazienkę.
Gdy dotarłyśmy do Wielkiej Sali była już większość uczniów
Hogwartu. Jak wskazywały na to miny uczniów, nie tylko Gryffindor zrobił sobie
imprezę powitalną. Większość z nich miała niewyraźne miny i podkrążone oczy.
- Czy oni nigdy nie domyślą się użyć eliksiru wzmacniającego?
- westchnęłam.
- To w większości Ślizgoni, nie ma się co dziwić - zaśmiała
się Ann.
Zobaczyłyśmy machających do nas Syriusza i Jamesa, abyśmy się
przysiadły. Zajęłam miejsce obok Łapy.
-Dzień dobry śliczna - Syriusz musnął moje usta.
- Hej - uśmiechnęłam się. Dziwnie było tak afiszować się
przed wszystkimi. Kątem oka ujrzałam jak James puszcza oczko do przyjaciela.
- O nieeee - jęknęła Ann - podwójne eliksiry w poniedziałek
rano, serio?
McGonagall tylko pokręciła głową z politowaniem i zajęła się
rozdawaniem planów reszcie uczniów.
- Pomyśl o tym tak, odbębnimy je i cały tydzień z głowy -
odparł Remus.
- No nie wiem - eliksiry nie były mocną stroną Ann, dużo
lepiej czuła się w zaklęciach.
- Będziemy mogli trochę podręczyć Ślizgonów, nie Łapciu? -
zaśmiał się James, w czym zawtórował mu przyjaciel.
- A tym tylko jedno w głowie - westchnęła Ruda.
Oprócz kilku psikusów chłopaków, którzy ukradkiem podrzucali
przypadkowe składniki do kociołków Ślizgonów, tak aby wywary nie wychodziły lub
wybuchały, zajęcia przebiegły dosyć szybko.
Udało mi się uwarzyć eliksir na naprawę kości, choć nie obyło się bez pomocy
Lilki, która jako pierwsza uwarzyła swój i zdobyła 10 punktów dla Gryffindoru.
Prześcignęła nawet Snapea, który nie był tym zadowolony. Po przerwie obiadowej,
wszyscy udali się na zielarstwo, do szklarni na zewnątrz zamku, czyli na
najbardziej nielubiane przeze mnie zajęcia.
- Matko, nienawidzę zielarstwa - jęknęłam po raz kolejny
dzisiejszego dnia.
- Tak wiemy Dor. Nie gadaj tylko pisz to wypracowanie, będzie
z głowy. - Lilka to umie pocieszać.
- Hej Dorcas, co robisz? - Syriusz podszedł do naszego
stolika. wskazałam głową na kartkę z tytułem: Ślaz - uprawa i zbieranie.
- Mało ciekawe zajęcie. Przejdziemy się? - uśmiechnął się
zachęcająco.
- Jasne, wszystko lepsze od zielarstwa. - ucieszyłam się i
ruszyłam w stronę dziury w ścianie.
Kierowaliśmy się na błonia. Kolejny piękny, ciepły wieczór.
- Wyglądasz na lekko zdenerwowanego - zauważyłam, patrząc na
lekko drżące dłonie Syriusza, gdy doszliśmy pod moje drzewo.
- Dorcas, tak bardzo Cię przepraszam - wyszeptał. Zamarłam,
bałam się tego co chce powiedzieć. - To co stało się wczoraj, to był błąd. Nie
powinienem zadawać tego pytania. Nie powinniśmy być razem.
Poczułam się jakby ktoś dał mi w twarz. - Żartujesz? - odpowiedziałam zdziwiona.
Syriusz niepewnie pokiwał przecząco głową. - Nie wierze. Ty to mówisz na
poważnie - wyrzuciłam - Jaki w tym sens? Co się zmieniło przez jeden dzień? Nie
rozumiem, chciałeś mnie upokorzyć? Bo nie widzę innego powodu.
- Dor, zrozum, ja jestem Blackiem, nie jesteśmy dla siebie.
Jest mi tak przykro, tak cholernie źle się czuję, że dałem Ci nadzieję..
- Nie, spokojnie, nie obwiniaj się. Ja też nie byłam pewna
tego związku. - odparłam ze złością. Odwróciłam się w stronę zamku.
Syriusz schował twarz w dłoniach, zabolało go podwójnie,
najpierw musiał zranić Dorcas, a potem dowiedział się, że miała wątpliwości.
Jak gdyby mało w życiu miał cierpienia.
Nie będę płakać, nie będę płakać - wciąż powtarzałam sobie w
myślach. Szłam powoli, nie będę robić histerii. Tylko dlaczego? Wciąż nie
mogłam zrozumieć tego co się stało. Przecież te wszystkie listy, rozmowy,
musiały coś znaczyć. Czyżby Black przestraszył się usidlenia? Nie mógł pogodzić
się z brakiem zainteresowania pozostałych dziewczyn?
-Dor, już wróciłaś? A gdzie zgubiłaś Łapę? - zapytał
zdziwiony Remus.
- Wróci później, ja jestem zmęczona i pójdę się położyć. -
Minęłam dziewczyny, udając że ziewam. Poszłam prosto do łazienki w naszym
dormitorium. Odkręciłam wodę, a z mugolskiego , lekko zaczarowanego radia
popłynęła muzyka. Wściekła i bezradna położyłam się w wannie. Myślałam, że
limit pecha wyczerpałam już w wakacje. Jak się okazuje, mało jeszcze wiem o
życiu. Dopiero tutaj pozwoliłam sobie na łzy. Ostatni czas nauczył mnie, że nie
warto zbytnio pokazywać słabości.
Z lekko napuchniętymi oczami, po dłuższej chwili wyszłam z
łazienki. Na szczęście dormitorium było puste. Od razu położyłam się do łóżka.
Chciałam, żeby ten dzień się już skończył.
- Łapa, Ty idioto! Czemu to zrobiłeś?! Rozum Cię opuścił czy
Huncwocki honor, bo nie wiem co bardziej?! - James krzyczał w dormitorium
chłopaków. Syriusz leżał na swoim łóżku, z twarzą zakrytą ręką. Pokręcił tylko
głową.
- Rogacz, uspokój się. - próbował ratować sytuację Lunatyk.
- Jak mam się uspokoić, jak ten idiota nawet nie wie co
najlepszego właśnie zrobił. Czy Ty Łapo, już nie pamiętasz co ona przeżyła 2
miesiące temu? Jak ciężko było jej się z tego podnieść, ale udało się, a gdy
już się pozbierała, zaczęła cieszyć się życiem, wtedy wyskakujesz Ty i z nią
zrywasz. I to kiedy, po niecałym dniu. No nie wierze. - Rogacz chwycił Syriusza
za ramiona i potrząsnął, jak gdyby chciał by przyjaciel wyrwał się ze złego
snu.
- James myślisz, że mi łatwo? Myślisz, że zrobiłem to z
własnej woli? - krzyknął i poderwał się z łóżka. Chwycił pogięty kawałek
pergaminu, leżący na szafce obok. - Dostałem to dziś po południu. List od
Matki, w którym pisze, że jestem wyrodnym synem i że jeśli nie wrócę na stronę
Voldemorta to stanie się coś złego Dorcas. Rozumiesz? - zapytał już ciszej -
Nie mogę pozwolić by coś się stało Dor, muszę ją chronić. A jedynym na to
sposobem było rozstanie. Nie darowałbym sobie, gdyby z mojego powodu.. Nawet
nie chcę o tym myśleć. - spuścił głowę.
James i Remus stali jak zahipnotyzowani.
- Stary przepraszam, nie mieliśmy pojęcia. - Rogacz usiadł
obok niego na łóżku.
- Własna matka robi mi coś takiego, czy to jeszcze matka? -
zapytał łamiącym się głosem.
- Moim zdaniem, Dorcas powinna wiedzieć dlaczego to zrobiłeś.
- stwierdził Remus.
- Nie, lepiej żeby myślała , że to ja nie nadaję się do
związku, że się przestraszyłem. Szybciej zapomni, nie będzie próbowała tego zmieniać. Wolę być draniem w jej oczach,
jeśli to miałoby zapobiec jej śmierci. Obiecajcie, że jej nie powiecie?
- Kurczę stary, wiesz o co nas prosisz? - Syriusz czekał na odpowiedź - Okej. - odparli
zrezygnowani.
Mam wielką ochotę przywalić Syriuszowi łopatą w łeb. Strasznie nie lubię takiego chronienia innych na siłę. Mam nadzieje, że gość się ogarnie. :D
OdpowiedzUsuńNo i czekam na rozdziały z narracji Lily <3
P.S. Ile ja bym dała za taki eliksir wzmacniający! :D
Hej! Znalazłam te opowiadanie poprzez jeden z katalogów i muszę powiedzieć, że przyjemnie się to czyta, chociaż jak na razie nie widzę nic, co jakoś odróżniałoby się od tradycyjnego schematu opowieści o huncwotach. Jednak, mimo wszystko, daję Ci szansę i lecę czytać dalej! Masz bardzo ładny styl i widać, że z łatwością budujesz zdania, akapity i całe rozdziały. Mam nadzieję, że w fajny sposób wymyśliłaś fabułę i się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńWyłapałam też kilka błędów, np. "- Co Ty pleciesz, Dor. - zdziwiła się Lilka (...)", gdy stawiasz kropkę przed myślnikiem, kolejne słowo powinnaś zacząć z dużej litery, zauważyłam, że w kilku miejscach popełniłaś ten błąd, ale być może to tylko niedopatrzenie. Kilka razy widziałam też powtórzenia, np. "- Wyglądasz na lekko zdenerwowanego - zauważyłam, patrząc na lekko drżące dłonie Syriusza (...)". Nie piszę tego, żeby Cię rozzłościć, tylko, byś stała się jeszcze lepsza. :)
Ja idę czytać kolejną część, a tym czasem, zapraszam do mnie! To z pewnością inna historia niż ta, którą przedstawiasz u siebie, jednak może Ci przypadnie do gustu.
Pozdrawiam :)
OCZY w OGNIU
Hej! Znalazłam te opowiadanie poprzez jeden z katalogów i muszę powiedzieć, że przyjemnie się to czyta, chociaż jak na razie nie widzę nic, co jakoś odróżniałoby się od tradycyjnego schematu opowieści o huncwotach. Jednak, mimo wszystko, daję Ci szansę i lecę czytać dalej! Masz bardzo ładny styl i widać, że z łatwością budujesz zdania, akapity i całe rozdziały. Mam nadzieję, że w fajny sposób wymyśliłaś fabułę i się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńWyłapałam też kilka błędów, np. "- Co Ty pleciesz, Dor. - zdziwiła się Lilka (...)", gdy stawiasz kropkę przed myślnikiem, kolejne słowo powinnaś zacząć z dużej litery, zauważyłam, że w kilku miejscach popełniłaś ten błąd, ale być może to tylko niedopatrzenie. Kilka razy widziałam też powtórzenia, np. "- Wyglądasz na lekko zdenerwowanego - zauważyłam, patrząc na lekko drżące dłonie Syriusza (...)". Nie piszę tego, żeby Cię rozzłościć, tylko, byś stała się jeszcze lepsza. :)
Ja idę czytać kolejną część, a tym czasem, zapraszam do mnie! To z pewnością inna historia niż ta, którą przedstawiasz u siebie, jednak może Ci przypadnie do gustu.
Pozdrawiam :)
OCZY w OGNIU