7 lipca 2016

1. Ten rok będzie inny.

Stałam właśnie na peronie King Cross w Londynie. To pierwszy raz, kiedy przyjechałam tu sama z bratem - pomyślałam. Dan, mój starszy brat, miał już 22 lata, o 4 więcej ode mnie, jednak zawsze dobrze się dogadywaliśmy. A teraz, po tym wszystkim co wydarzyło się na początku wakacji, zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Na początku lipca nasi rodzice, podobnie jak pół roku wcześniej rodzice Jamesa, zostali zabici przez Śmierciożerców w walce z Zakonem. Był to dla mnie szok, długo nie potrafiłam się pozbierać, nie wiem co bym zrobiła gdyby nie moi przyjaciele, Lily, Ann, James, Syriusz i Remus.  Najbardziej pomogły mi listy od Jamesa, on najlepiej wiedział co wtedy czułam. Dał mi nadzieję, że będzie lepiej, że dam radę. Tak, James bardzo zmienił się od śmierci rodziców. Wydoroślał, spoważniał. Jednak dalej była w nim ta iskierka radości, szczęścia, która z czasem byłą coraz większa. Podziwiam go, że dał radę. Oczywiście reszta przyjaciół, także dała mi mnóstwo wsparcia. Zobaczyłam, że zawsze mogę liczyć na Remusa i Syriusza, a z tym drugim nawet zbliżyły nas do siebie wspólne listy. Syriusz to nie tylko szkolny śmieszek i zawadiaka, świetny ścigający i oddany Huncwot, ale także wrażliwy człowiek, który przeżył sporo jak na swój wiek.
A dziewczyny - łza zakręciła mi się w oku - jestem szczęściarą mając Lily i Ann przy sobie. To wspaniałe i oddane przyjaciółki. I to właśnie ich wypatrywałam na peronie, wśród kłębów dymu jakie wytwarzała lokomotywa.
-Dorcas! - usłyszałam nagle po czym odwróciłam się.
-Ann, Lily! - odwzajemniłam przytulenie. - Wreszcie jesteście.
- W końcu! Już nie mogłam się doczekać kiedy wrócimy do Hogwartu - rzekła Lilka. - Ani sekundy dłużej nie wytrzymałabym ciągłego skrzeczenia Petunii.
- Wyobrażamy sobie. - uśmiechnęłyśmy się. - Chodźmy już poszukać wolnego przedziału. Dan dziękuję CI, że mnie odwiozłeś. - uściskałam mocno brata.
- Nie ma sprawy, trzymaj się siostrzyczko. - odwzajemnił uścisk, po czym pożegnał się z dziewczynami i wrócił na niemagiczną stronę peronu.
Byłyśmy już w pociągu, gdy na korytarzy spotkałyśmy Syriusza. Przez sekundę wpatrywaliśmy się w siebie, jak gdyby inaczej niż zawsze.
-Dor, trzymasz się? - zapytał po czym przytulił przyjacielsko. Zrobiło mi się naprawdę miło na sercu.
- Tak, dzięki. - uśmiechnęłam się.
- Chodźcie do naszego przedziału, powiększyliśmy go nowymi czarami, jest mnóstwo miejsca. - zgarnął naszą trójkę do przedziału obok.
- Cześć wszystkim!
- O hej! Chodźcie, zmieścimy się wszyscy - uśmiechnął się James, wskazując nam miejsca na przeciwko.
Droga minęła nadzwyczaj szybko. Rozmawialiśmy na tematy Hogwartu, wakacji i planów na przyszłość, w końcu to nasz ostatni rok tutaj.  Widać było ogromną zmianę w każdym z nas. James i Syriusz wydorośleli, Remus odzyskał trochę więcej nadziei na normalne życie, po wynalezieniu eliksiru tojadowego*, Lilka zaczęła normalnie rozmawiać z Rogaczem, dostrzegła w nim cień kogoś bliższego niż zawsze, Ann zmieniła się nie tylko na doroślejszą, ale także wizualnie, była jeszcze śliczniejsza niż wcześniej. Byli wszyscy oprócz Petera. Glizdek, nie wrócił do Hogwartu już rok temu. Razem z rodzicami wyjechali do Bułgarii, tam kontynuował naukę. Oczywiście było to podyktowane strachem przed Voldemortem, nikt go nie potępiał, a Huncwoci często wymaniali z nim listy. Ten rok będzie inny. - przeszło mi przez myśl.

-Lilka szybciej! Nie może nas ominąć pierwsza Hogwarcka impreza w tym roku!
- Ann, spokojnie, od kiedy stałaś się taką zapaloną imprezowiczką?
- Od wtedy, kiedy to Remus zapytał naszą Ann, czy na pewno będzie dziś wieczorem. - zaśmiałam się, za co blondynka zmroziła mnie wzrokiem.
-W takim razie, nie możemy się spóźnić. Już prawie skończyłam - krzyknęła Lilka z łazienki czesząc włosy. Schodząc na dół do Pokoju Wspólnego dało się już słyszeć śpiewy Gryfonów, głośną muzykę oraz stukot szklanek z piwem kremowym lub ognistą w rękach siódmo rocznych.
- O jesteście, napijecie się czegoś?
-Ognista Whisky, stwierdziłyśmy zgodnie z dziewczynami.
Remus podał nam po szklaneczce z lodem, upiłam dużego łyka, po czym odstawiłam ją na stolik obok.
- Dziewczyny, przejdę się trochę, zaraz wrócę - powiedziałam, na co niepewnie skinęły mi głową.  Nie miałam jeszcze nastroju do imprez, chciałam się trochę przewietrzyć. Udałam się w stronę wyjścia z zamku. Miałam na błoniach swoje ulubione miejsce, pod drzewem, blisko jeziora. Noce były jeszcze ciepłe, lekki wiatr omiótł moją twarz.
- Zwiałaś z imprezy, coś sie stało? - usłyszałam obok głos Syriusza.
- Nie, chciałam się przewietrzyć. Jakoś dziwnie mi bawić się, gdy od razu przypomina mi się początek wakacji.
-Wiem co czujesz - odparł - z czasem zapomnisz, uporządkujesz sobie wszystko w głowie. Być może tak jak ja pogodzisz się ze swoim losem. To daje ukojenie. Musisz zacząć patrzeć w przyszłość, zostawić za sobą to co było. Wiem, że nie jest lekko, ale wierzę, że dasz radę.
- Dzięki Łapa, jesteś świetnym facetem i kumplem. - odpowiedziałam i oparłam głowę na jego ramieniu. Syriusz przez chwilę zawahał się.
- A jeśli chciałbym być kimś więcej? - zapytał cicho.
Spojrzałam mu w oczy. Miały taki ciepły wyraz.  Bardzo zbliżyliśmy się w wakacje. Syriusz podobał mi się od pewnego czasu, ale zawsze byliśmy tylko kuplami.
- Myślałam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Ja też, ale gdy dotarła do Mnie i Jamesa wiadomość o Twoich rodzicach, poczułem jakieś ukłucie w sercu, mnie także to zabolało, nie wyobrażałem sobie nawet co czułaś wtedy. Chciałem Cię po prostu przytulić.
- Twoje listy dawały mi ukojenie i cząstkę szczęścia. Dziękuję za nie. - odpowiedziałam, po czym pocałowałam go. Gdy Syriusz objął mnie w talii poczułam się tak bezpiecznie.

-Rogacz, Rogacz! Lunatyk! Nie uwierzycie! - Syriusz wpadł do dormitorium.
- Łapo, co jest? Gdzie podziewałeś się całą imprezę?
- Byłem z Dorcas, dała nam szansę. Jestem z najpiękniejszą dziewczyną w Hogwarcie! - krzyknął.
- Gratulacje Łapo - chłopacy poklepali go po plecach - Ale wiesz, że najpiękniejsza to jest Lilka? -dodał żartownie Rogacz.
- Chyba coś Cię zaćmiło Rogaczu - zaśmiał się Syriusz, za co dostał z łokcia.
-Dobra, dobra chłopaki, obie wasze Panie są przepiękne - załagodził Remus.
- Właśnie Lunaś, widzieliśmy jak wodziłeś wzrokiem za Ann, jak tam się sprawy mają?
- Tak jak i miały, spokojnie, nic  z tego nie będzie.
-Co, czemu?
- Chyba zapominacie kim jestem, nie nadaję się do związku. - Remus lekko pochmurniał.
- Ann przecież wie o Twoim problemie i wciąż się z nami przyjaźni.
-To nie znaczy, że mam ją skazywać na bycie z kimś takim jak ja. - uciął rozmowę.
Chłopaki spojrzeli tylko po sobie, wiedzieli, że nic na siłę.

- Dor, tak się cieszę! Pasujecie do siebie, będziecie świetną parą!
- Mam taką nadzieję, Lilka. Ale teraz podpadnę wszystkim laskom, które kochają się w Syriuszu. Zabiją mnie wzrokiem.
- Nie dziwię się, Huncwoci to niezłe ciacha - zaśmiała się Ann. - Chyba przyznasz mi rację, co Lilka?
Ruda zarumieniła się. - No, no już bez przesady.
- Hahah przyznaj się Lil, że James CI się podoba.
-Chyba żartujesz. - speszyła się i dostała poduszką od Ann.
-Idę wziąć długą kąpiel - oznajmiłam i szybko zajęłam łazienkę nie patrząc na jęki dziewczyn, że one też chcą.
Napuściłam gorącej wody do wanny i zanurzyłam się w kolorowych bąbelkach. Miałam jeszcze gęsią skórkę, gdy przypominałam sobie pocałunek. Syriusz całował świetnie, w dodatku z taką czułością, jakby bał się, że może zrobić coś nie tak. Jeszcze nie mogłam w to uwierzyć, Syriusz Black, świetny ścigający Gryfonów, obiekt westchnień sporej części Hogwartu jest moim najlepszym przyjacielem, a teraz także chłopakiem. Przy nim zapominam o wszystkim co złego mi się przydarzyło, jest jak lek na moje serce.
Panna Dorcas Meadowes nie wiedziała, że w dormitorium obok, młody czarodziej  o czarnych włosach i  zielonych oczach, myślał dokładnie to samo na swoim łóżku, nie mogąc zasnąć z wrażenia. Syriusz czuł, jakby dotknął gwiazdki z nieba, wiedział że Dorcas zrozumie go jak nikt inny.

*Eliksir tojadowy - dzięki niemu osoba zachowuje świadomość i ludzi umysł podczas transformacji w wilkołaka.
_____________________
Dajcie znać co sądzicie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz